Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.4 322.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

wano, powstali na wszystkich jego stronników, utrzymując, iż .nietylko sam tradytor, ale i będący w stosunkach z tradytorem przestaje być członkiem Kościoła.“ Tym sposobem przyjęli opinję nowacjanów o czystości Kościoła i, mieszając Kościół widzialny z niewidzialnym i przymioty jednego przyznając drugiemu, bronili zdania, iż żaden grzesznik nie może być cierpianym w Kościele, dziewiczej oblubienicy Chrystusowej. Mimo to jednak, donatyści słusznie bronili się przeciwko tym, co ich mieszali z 110wacjanami: nowacjanie bowiem wykluczali na zawsze z Kościoła każdego, ktoby popełnił grzech śmiertelny po chrzcie Św., chociażby nawet zań pokutował, oni zaś wznawiali pokutę, jako środek na zmazanie grzechów, a więc i możliwość powrócenia do jedności z Kościołem. Zgadzali się oni jednak z nowacjanami w tem przekonaniu, iż sami tylko stanowią czysty i prawdziwy Kościół Chrystusowy. W ich oczach wszyscy, prócz nich, byli schizmatykami. Katolicy, z powodu swej jedności z Feliksem i Cecyljanem, byli synami tradytorów [filii traditorum), wszystkie sakramenty przez nich administrowane były nieważne, ich ołtarze nieczyste, ich naczynia święte sprofanowane. Skoro więc katolik do nich przechodził, chrzcili go po raz drugi, uważając jego chrzest za nieważny; czasami jednak, gdy to uważali za korzystniejsze, chrztu nie powtarzali. Konstans, któremu po śmierci Konstantyna dostała się w udziale Afryka, dał uczuć twarde swe rządy donatystom przez swych namiestników: Ursacjusza, Leoncjusza, Grzegorza i innych. Donatyści siłę odparli siłą i wtedy wznowiły się gwałtowne zaburzenia circumcelljonów. Optat milewitański i Św. Augustyn przedstawiają nam tych ludzi, jako tłumy fanatyków, ludzi nąjniższego stanu, którzy, pałając szczególniejszą jakoby gorliwością o służbę Boga, unikali wszelkiej pracy. Żebrali oni pożywienie, lub też wydzierali je gwałtem, nie mając stałych siedzib, lecz włócząc się koło chat wieśniaczych, i ztąd to nazywano ich circumcelliones, quia ciroum cellas rusticorum vagabantur. Nazywano ich także przez skrócenie circcUiones i circuitores. Sami zaś nazywali się agonistae, t. j. żołnierze Chrystusa. Późniejsi donatyści porównywali ich z pierwotnymi pustelnikami. Lecz porównanie jest fałszywe, bo z wyjątkiem tak zwanych gyrovagi (ob.), potępionych przez Kościół, i późniejszych nieco pomocników Djoskura w rozboju efezkim, historją pierwotnego monachizmu nie przedstawia nic podobnego do circumcelljonów. Przy pomocy tych sfanatyzowanych włóczęgów, naczelnicy donatystów opierali się rozkazom cesarskim i gwałtem zabierali katolikom kościoły. Częstokroć przebiegali oni drogi publiczne, znieważając przechodniów, napadając na biskupów i kapłanów katolickich, wdzierali się do mieszkań bogaczów, zmuszali ich do niszczenia spisu ich dłużników, wapnem i octem wypalali oczy wielu księżom. Z szalonym fanatyzmem lączyli pijaństwo i najobrzydliwszą rozpustę; pragnąc zaś koniecznie męczeństwa, mordowali się nawzajem całemi setkami, a skoro ich ścigano, strącali się z wysokich skał, wpadali umyślnie do świątyń katolickich i żydowskich w czasie nabożeństwa, aby się wystawić na śmierć, płacili nawet za to, aby ich zabijano, twierdząc, że idą w tćm za przykładem żyda Razjasa (II Mach. 14, 3 7). Nie wszyscy jednak donatyści popierali circumcelljonów. I tak 345 r. wielu z pomiędzy ich biskupów prosiło Taurinusa, wodza armji cesarskiej, aby szaleńców tych uspokoił silą zbrojną, CO też mu i zrobić się udało. W tym czasie umarł Cecyljan, niewinny powód tego odszczepieństwa, następcą jego na stolicy kartagińskiej był