Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.4 321.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

byt kanon 13, uczący, że „święcenie udzielone przez tradytora jest ważnóm, jeżeli tylko święcony posiada potrzebne kwalifikacje.“ I nowy kanon (14) grozi ekskomuniką fałszywym oskarżycielom, czyniąc wyraźną alluzję do donatystów; wreszcie kanon 8 stanowi, iż chrzest udzielony przez heretyka lub donatystę, jeśli był dopełniony w Imię Ojca i Syna i Ducha Św., jest ważnym. Donatyści apelowali znowu od tego soboru, i Konstantyn dał się namówić do osobistego przesłuchania Cecyljana i jego przeciwnika, i kazał im stawić się przed sobą w Medjolanie 816 r. Przesluchawsy obiedwie strony, uznał Cecyljana niewinnym, a jego przeciwników fałszywymi oskarżycielami. Donatyści, aby osłabić doniosłość tego wyroku, rozgłosili, że cesarz wyrokował z namowy Ozjusza, biskupa z Korduby. Konstantyn widząc, iż donatyści zarówno lekceważyli jego wyrok, jak i wyroki Kościoła, a nawet, podbudzani przez pysznego i zdolnego swego naczelnika Donata kartagińskiego, śmielej jeszcze występować poczynali, wydal przeciwko nim surowe dekrety, odbierające im kościoły, a ich biskupów skazujące na wygnanie. Dekrety te, których wykonanie polecono prefektowi Ursacjuszowi, wywołały miejscami ze strony donatystów zbrojny opór, znany w historji pod nazwą zaburzeń ciroumcelljonów. Nadto, donatyści nie przestawali udawać się do cesarza z swemi podaniami, dowodząc, że „nie mogą być posłuszni takiemu niegodziwemu (nebuloni) biskupowi, i dopraszając się, żeby im ich biskupów powrócił z wygnania.“ Cesarz myślał, że więcej jest głupstwa niż złości w tym ich uporze, że należy raczej litować się nad nimi, niżeli ich potępiać, że prędzej skończy się sprawę łagodnością, i dla tego 321 r. zniósł wszystkie wyroki przeciwko nim wydane, pozwolił wygnańcom powrócić i w edykcie do rządcy Afryki wyraził się, że „potrzeba ich głupstwo zdać na sąd Boga.“ Jednocześnie zachęcał duchowieństwo do cierpliwego znoszenia napaści donatystów, którzy przemocą zabierali katolikom kościoły. Tyle tylko wiemy o rozporządzeniach Konstantyna względem donatystów, ale faktem jest, że za jego życia tak się wzmogli, iż na soborze, w 3 80 r. zebranym, zjechało się ich biskupów 270. Za to poza granicami Afryki mało mieli stronników, i wiemy tylko o dwóch parafjach donatystów: jednej w Hiszpanji, a drugiej w Rzymie. Starali się oni o to, aby mieć swój kościół w stolicy chrystjanizmu, lecz mogli zgromadzać się tylko potajemnie po za murami, i ztąd nazywano ich w Rzymie morttentes, campiłae i rupitae (t. j. ukrywający się po górach, polach, skałach). Jeżeli teraz zwrócimy uwagę na naukę donatystów, przekonamy się, źe ta sama zawziętość, jaka ich doprowadzała do licznych ekseessów, wiodła ich także do coraz większych błędów. Wychodzili z zasady wyznawanej nawet przez prawowiernych nauczycieli w Afryce (jak przez św. Cyprjana, ob. tej Encykl. III 558), że „ten, kto jest wyłączony z Kościoła, nie może ważnie sprawować sakramentów.“ Lecz gdy św. Cyprjan uważał za wyłączonych z Kościoła samych tylko heretyków, donatyści rozszerzali tę zasadę do tych wszystkich, którzy, jako tradytorzy, sami zrywali z Kościołem, chociaż nie byli zeń jeszcze formalnie wyłączeni. Tak więc, gdy św. Cyprjan za konieczny warunek do ważności sakramentu uważał prawowiemośó ministra, donatyści wymagali jeszcze jego moralności, i utrzymywali, że święcenie Cecyljana jest nieważne, jako udzielone przez biskupa tradytora. Dotąd spory donatystów miały podobieństwo do sporów o chrzest Św., administrowany przez heretyków, lecz rozgniewani, iż Cecyljana wszędzie za biskupa uzna-