Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.4 130.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

wyższej, że chociaż w rzeczy samej nie ma żadnej ziemi, żadnego nieba, żadnego rozciągłego przedmiotu, ja wszakże mam wrażenia zmysłowe, które mi istnienie tych rzeczy przedstawiają, że nawet łudzę się w dodawaniu dwóch do trzech, w liczeniu boków kwadratu, w robieniu wniosków najłatwiejszych.“ Słowem, poznanie wszelkie, zwykłą otrzymane drogą, jest podług D-a wątpliwe: kto chce filozofować, powinien się oprzeć na stanowisku powszechnego wątpienia, powinien wątpić o bycie Boga, o istnieniu świata zewnętrznego, o istnieniu własnego ciała, nawet o prawdzie pewników matematycznych. Wszakże wątpienie to ma być nie dla wątpienia, nie dla ciągłego odżywiania go i przebywania w niem, jak u sceptyków, ale dla zwalczenia go i usunięcia. Wątpienie to słu żyć powinno do wyzwolenia się z przesądów szkoły i życia, i do pewnego dalej pochodu ku prawdzie. Ale pomimo wszelkiego wątpienia, mówi D., pozostaje mi jeszcze coś takiego, o czem wątpić nie mogę, a mianowicie, że wątpię, czyli, ponieważ wątpienie jest myśleniem, że myślę. Skoro zaś wątpić nie mogę, że myślę, przeto nie mogę wątpić, że istnieję, ponieważ gdybym nie istniał, nie mógłbym myśleć. Jedyną tedy, pomimo wszelkiego wątpienia, niewątpliwą prawdą pozostaje zdanie: myślę, więc jestem. Cogito, ergo sum ma być podstawą nowej filozofji, archimedesowym punktem, z którego duch zdobywać ma poznanie prawdy. Przedewszystkićm, wraz ze zdaniem Cogito, ergo sum, D. otrzymuje sprawdzian wszelkiej prawdy i zasadę wszelkiej pewności. Jeżeli bowiem pytam się siebie, mówi D., dla czego jestem? niewątpliwie pewien prawdy tego zdania, przyczynę tego widzę w tem, że z najzupełniejszą jasnością i wyrazistością widzę, iż myślę, i że, kiedy i ponieważ myślę, koniecznie istnieć muszę, bo pierwsze zawiera w sobie drugie. A zatem i wszystko, czego prawdę tak jasno i wyraźnie poznaję, jak prawdę zdania cogito, ergo sum, musi być również prawdziwe i pewne, jak to zdanie. Powszechnym tedy sprawdzianem prawdy i zasadą pewności jest jasne i wyraźne poznanie prawdy zdania. Opierając się na tym sprawdzianie, przechodzi D. do poznania istoty swojego ja. Skoro ze świadomości mego myślenia, mówi D., dochodzę do pewności mego istnienia, widzę jasno i wyraźnie, że moje ja, które myśli, musi być substancją; bo myślenie jest czynnością, a czynność presupponuje substancję, jako swoją podstawę i swoje źródło. Nadto, z równą jasnością poznaję, że ja, które myśli, nic innego w sobie nie zawiera, jak tylko myślenie, a zatem nie ma w niem ani rozciągłości, ani kształtu, ani ruchu; owszem, poznaję, że ja mógłbym myśleć, choćby usunięte było wszystko, co ma przestrzeń, kształt i ruch. Z tego wynika, że owa substancja, która we mnie myśli, różną jest zupełnie tak od mojego ciała, jak w ogóle od cielesnej natury, a zatem jest substancją bezcielesną i niematerjalną. Nareszcie, niemniej jasno i wyraźnie widzę, iż istnienie moje o tyle od mego myślenia zależy, że jeżeli rzeczywiście nie myślę, nie mam żadnej podstawy do twierdzenia, że w tym czasie, w którym nie myślę, istnieję rzeczywiście. Z tego zaś muszę wnioskować, że istota owej substancji we mnie na myśleniu polega, i tylko na myśleniu, ponieważ, jak już widzieliśmy, wyłącza ona wszystko, co nie jest myśleniem. A przeto od pierwszej chwili swego istnienia musi być nieustannie czynną myśleniem.—D. tedy konkluduje, że poznanie natury duszy jest pierwsze, łatwiejsze i widoczniejsze, niż poznanie wszystkich innych rzeczy, ponie-