Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 668.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
658
Czerwone Morze.

przeszli przez „suche morze" (Ex. 14, 22. 29. 15, 19. II Esd. 9, 11), czyli suchą nogą (Jud. 5, 12). Zresztą widzieliśmy, że przejście nastąpiło wśród nocy; o brzasku dnia („była straż zaranna“ Ex. 14, 24) puścili się Egipcjanie w pogoń; w krótkim bardzo czasie (bo nad ranem „o pierwszém świtaniu“ ib. w. 27) już uciekali przed gwałtownym uraganem, jaki Pan na nich zesłał z obłoku, i o tymże czasie, t. j. „na pierwszém zaraniu zwróciło się morze na pierwsze miejsce“ (ib.). Wiadomo zaś, że przypływ i odpływ morza potrzebuje koniecznie całej doby. Choćbyśmy więc przypuścili, że Izraelici przechodzili podczas odpływu i zaprzeczyli cudu pod tym względem, musimy przyznać cud z innej strony, a mianowicie w tém, że tak wcześnie i to na znak przez Mojżesza dany (Ex. 14, 27), wody morskie z odpływu wróciły, nie czekając nawet pół doby. Rzeczywistość tego cudu zaświadczają podania ludów. Ichtjofagowie, lud mieszkający na zachodnich brzegach morza Czerwonego, utrzymywali, że ono przedzieliło się w skutek jakiegoś nadzwyczajnego upału, i dno morskie wystąpiło okryte zielonością (Diodor Sic., Biblioth. hist. l. 3 c. 3). W Egipcie dwojako sobie ten cud tłumaczyli: kapłani z Memfis utrzymywali, że Mojżesz trafił na odpływ morza i przeprowadził suchą nogą Żydów; heliopolitańscy zaś opowiadali o przejściu Izraelitów i o zatopieniu Egipcjan tak, jak nasze księgi śś. mają (Artapanes ap. Euseb. Praep. evang. l. 9 c. 27). Widzimy więc, że racjonalistyczne tłumaczenie tego cudu, jakoby Mojżesz natrafił na odpływ morza i lud przeprowadził, nie jest wcale nowością, przez Spinozę wymyśloną. Kapłani egipscy w Memfis nie są jedynymi pod tym względem w starożytności. Józef Flawjusz (Antiq. l. 2 c. ult.), jak w wielu innych, tak i w tym razie, opowiedziawszy według Pentateuchu cały fakt, konkluduje: „Ja to, jak znalazłem w świętych księgach, tak po szczególe opisałem. Nikt zaś nie powinien się dziwować i za niepodobne mieć do uwierzenia, jeśli dawnym onym ludziom, i w złości podówczas niewyćwiczonym, a w niebezpieczeństwie będącym, morze otworzyło drogę, czy to z woli Bożej, czy z biegu natury; boć i wczoraj i onegdaj, pod wodzą Aleksandra będącym Macedończykom morze Pamfilskie ustąpiło, o czém świadczą wszyscy, którzy pisali dzieje tego króla.“ Różnica jednak, między przejściem Aleksandra a Izraelitów, wielka. Według Strabona (Rer. geogr. l. 14), Aleksander czekał na odpływ morza, a pomimo tego żołnierze przez cały dzień musieli brnąć po wodzie, aż po piersi. Arrianus zaś (Exped. Alex. l. 1) opowiada, że Aleksander jedną tylko część wojska przeprawił przez morze, gdy wiatr pomyślny nastał, nie bez woli bogów. Otóż co innego jest przeprowadzić armję, która nie przechodziła 35,000, a co innego 3-miljonową ludność; co innego przejść suchą nogą, bez najmniejszego zamoczenia, a co innego brnąć po piersi w wodzie. Naturalnym więc sposobem cały fakt wytłumaczyć się nie da, chyba że odrzucimy wiarogodność tekstu biblijnego. Przyjąwszy zaś, że Biblja wiernie go podaje, musimy przyjąć i cudowność w rozstąpieniu się wód na usługę ludu wybranego od Boga, i ich połączenie na zagładę ścigających Egipcjan. Można jednak utrzymywać, że do tego cudu Bóg użył żywiołów przyrodzonych. Do takich należy gwałtowny i gorący wiatr od wschodu ku zachodowi, który osuszał dno morskie i może zarazem utrzymywał wody w stanie muru, po prawej i lewej ręce przechodzących, a przecież nie utrudniał szybkiego przejścia. Przypuścić też można (ob. Études réligieuses, 1872 Novemb. s. 697), że w skutek wulkanicznego wstrzą-