Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 659.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
649
Czerniewicz.

ten czas dowiedział się C. o różnych napaściach na dobra zakonne, o konfiskacie w rzeczypospolitej; niektórzy członkowie zakonu opuszczali kolegja, pozostających traktowano jako nieposłusznych Kościołowi, zaczęto unikać kościołów jezuickich i t. p. Gdy Czerniszew wezwał jezuitów dla udzielenia im rezolucji, przedstawił mu ten smutny stan Czerniewicz, jako nowy dowód, że dalsza egzystencja zakonu jest niemożebną. Nic to jednak nie pomogło. Odpowiedziano mu: że, co do publikacji breve, rząd wie, jak daleko sięgają prawa panujących, pod względem brevium nie odnoszących się do dogmatu i moralności; że cesarzowa nie chce być więcej katolicką, aniżeli rex catholicus (hiszpański), lub rex christianissimus (francuzki); że katolikom w tej materji nie chce dawać więcej swobody niż mają w Hiszpanji, lub Francji; że pozwala jezuitom rozwiązać się, skoro im breve zostanie publikowaném, lecz publikację jego sobie zostawia i na siebie bierze porozumienie się z Papieżem o następstwa. Czerniszew dodał, że ta jest ostateczna wola cesarzowej i że więcej ani myśleć nie mają o tém, bo wszelkie przedstawienia pozostaną bez skutku, a co do dóbr zakonnych, przyrzekł im ze swej strony wszelką opiekę, którą rzeczywiście potém okazał. Opuściwszy Czerniszewa, jezuici zakomunikowali odpowiedź Siestrzeńcewiczowi. Ten im radził prośbę jeszcze ponowić. Jezuici, nie wiedząc o jego zobowiązaniu, odpowiedzieli mu, że to jest niemożebném, gdyż mają polecone nie myśleć więcej o tém; lecz że teraz cała sprawa na nim spoczywa, i do niego należy czynić odpowiednie kroki na dworze. Nazajutrz C., choć na pierwszy list nie otrzymał odpowiedzi, napisał drugi raz do nuncjusza Garampi, załączył swoją prośbę do cesarzowej i znów prosił o instrukcję, co mu dalej czynić wypada. Garampi i teraz nic nie odpisał. Wkrótce potém wyszedł ukaz (w Stycz. 1774), który polecał jezuitom pozostać w dawnym stanie; wyjął ich domy od podatków skarbowych i surowo zabronił publikacji kasacyjnego brevis. C. z towarzyszami teraz dopiero otrzymał pozwolenie do opuszczenia Petersburga; w powrocie zwiedził domy zakonne, odebrał od nich obedjencję; nawet te, które dawniej zostawały pod prowincjałem litewskim, poddały mu się z własnej ochoty. Lubo tym sposobem byt zakonu się ustalił, pozostały jednak do zwyciężenia inne trudności, a mianowicie potrzeba było zaradzić opinji, która ich poczytywała za nieposłusznych władzy papiezkiej. Przyszło nawet do tego, że inne zakony, w Połocku istniejące, zerwały z nimi tak zwaną filadelfję: franciszkanie zwykli byli u nich odprawiać nabożeństwo na ś. Aloizego, dominikanie na ś. Ignacego, bazyljanie na ś. Stanisława Kostkę. W tym zaś r. (1774) żaden zakonnik na te święta nie przybył, przez co wierni utwierdzali się w przekonaniu, że jezuici są odstępcami. W tymże r. Toczyłowski, wikarjusz jener. wileński, wysłał dwa egzemplarze brevis kasacyjnego, jeden na ręce proboszcza z Orszy, drugi z Witebska. Ponieważ ani jeden, ani drugi nie zawiadomił o tém władzy cywilnej, a nawet proboszcz witebski chwalił się przed Rosjanami, że ma losy jezuitów w swém ręku, obu w jedném tylko odzieniu wzięto i zagranicę wywieziono, pomimo starań Czerniewicza o ich uwolnienie. Siestrzencewicz znów nie chciał święcić ich scholastyków, zasłaniając się brakiem władzy. Położenie więc było smutne: nie przyjmowano już nowicjuszów, scholastycy nie odnawiali ślubów, kapłani nie wykonywali profesji. Zabłysł im promień nadziei ze wstąpieniem Piusa VI (1775) na Stolicę Apostolską. Lecz czas upływał, a ztamtąd nie można było żadnej mieć pewno-