Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 301.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
291
Chorzy.

taka zatrważać miała kogo, lub być nieprzyjemną, roztropność radzi dopełnić jej przez innego. Pasterz jednak, stale względem każdego chorego swojej parafji, dopełniający tej powinności, nie zdziwi zapewne nikogo, gdy się nieproszony w domu chorego pokaże. W trudniejszych okolicznościach może sobie wyjednać przystęp przez pośrednictwo krewnych, przyjaciół, lub innych osób świeckich, a w braku tego, na ostatnią godzinę niech pospieszy z ufnością, nie bacząc na wszelkie względy: natrętność jego Bóg pożądaną pociechą serca nagrodzi. Prawdziwa miłość bliźniego i głęboka wiara, gorliwość i roztropność kapłańska dodadzą mu skutecznych środków do działania i pozyskania zbawiennego skutku. Trafić się to może w wyższych domach po miastach, bo z ludem po wsiach nie ma tych trudności: tu chyba odległość miejsca stawiać może przeszkodę, na którą synody nasze ten znajdują sposób, aby pleban własnemi końmi nawiedzał chorych. Tak rozporządza synod warmiński z r. 1582 i drugi z r. 1726; wileński zaś z r. 1744 obowiązuje do tego sub poena suspensionis a divinis ipso facto incurrenda; inne niemniej gorliwie zasłaniają biedny lud od wydatków, jakieby ponosić musiał w najmowaniu furmanek po księdza. Jeśli to prawo nie wszędzie dziś w praktyce zastosowane być może, pokazuje przynajmniej, że plebanom środki stosowne obmyślać wypada i często z ambony zachęcać bogatszych parafjan, aby uważali sobie za błogosławieństwo i zasługę przed Bogiem, gdy tę uczynność wyświadczą uboższym. Z przytoczonych też wyżej słów Rytuału zrozumieć można, iż kapłani nie spełniają dostatecznie swej powinności, gdy przychodzą raz tylko do chorych dla udzielenia im ostatnich sakramentów. Chodzi tu jeszcze o utrzymanie chorego w łasce Bożej, o przygotowanie go na śmierć, ubezpieczenie przeciw pokusom, umocnienie przeciwko ostatniej bojaźni i pocieszenie. Nie wypada jednak nawiedzać ich codziennie, zwłaszcza gdzie nie ma potrzeby, i chyba to za ogólną regułę położyć można, iż trzeba wszystkich chorych nawiedzać mniej więcej jednakowo, aby na zarzut jakichś względów nie zasłużyć, oraz, aby to nawiedzanie było zawsze z pożytkiem, a nie szkodą chorego. Uwzględnić chyba można biednych i nieszczęśliwych, których nie ma komu wesprzeć materjalnie i pokrzepić na duchu. Te jeszcze szczegółowe, a pożyteczne uwagi, podaje pewien autor: 1) chorych złożonych długą i uporczywą boleścią można raz na tydzień odwiedzać. Dwa razy byłoby za wiele, chyba gdyby cierpieli bardzo i zostawali w pokusach niecierpliwości lub zwątpienia. Gdy chorego dogląda siostra miłosierdzia, wtedy i jednorazowe na tydzień nawiedzenie staje się zbyteczném. 2) Kilka razy na tydzień nawiedzać tych, co leżą w bolesnej chorobie, a mało są przez krewnych opatrywani i pocieszani; oraz takich, co dopiero w chorobie nawrócili się i powstali z nałogów; tych wreszcie, co są w ciężkich pokusach, np. zwątpienia o zbawieniu, skłonności do samobójstwa i t. p. 3) Codziennie odwiedzać należy w bliśkiém niebezpieczeństwie śmierci znajdujących się, mianowicie gdy są niedaleko i można to uskutecznić bez wielkiej trudności. 4) Codzień kilka razy nawiedzać tych, co się już w konaniu znajdują, aby nie skończyli bez podanych na to w Rytuale modłów kościelnych: każdy zaś parafjanin ma prawo żądać od pasterza tej pomocy w chwilę śmierci. 5) Wizyta ma być tyle długą, ile cel jej wymaga, a tym być może pocieszenie, nawrócenie, spowiedź, przygotowanie na śmierć i t. p.; pół godziny zdaje się na to wystarczającém. Jeśli jednak osoby są bardzo osła-