Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 187.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
175
Celibat.

dla ziemskich względów, celibat. Stwierdza się to widocznie następnym faktem. W XVIII w. we Francji ludność stosunkowo była większą niż obecnie; liczono wówczas corocznie na 110 mieszkańców 1 małżeństwo, gdy obecnie przypada 1 małż. na 123 mieszk., a nawet na 127, jeżeli za podstawę weźmiemy 1867 i 1868 r. (Rubichon, De l’action du clergé dans les sociétés modernes, I, 322). Tymczasem liczba duchowieństwa i zgromadzeń duchownych była przed 1789 nierównie większa niż teraz. Nadto, od r. 1700—1774 liczono w przecięciu 5 dzieci na małżeństwo (4,79); od tej epoki stosunek ten ciągle się zmniejsza i obecnie liczy się 3,07. Oprócz więc zmniejszenia liczby małżeństw, jest i zmniejszenie bardzo wielkie płodności. Fakta te są wymowne. Nie celibatowi to duchownemu stawiać należy zarzut, ale ubolewać nad poniewierką praw moralnych. W społeczeństwie wyzwalającém się z prawa Bożego, rzecz to jest tak oczywista, że nawet Proudon (De la justice, I, 349) zmniejszanie się przyrostu ludności przypisuje wzmagającej się niemoralności obu płci. — Powstają na celibat i ze stanowiska wyżej duchowego, z najczystszej rzekłbyś troskliwości o godność i świętość stanu kapłańskiego. Celibat, powiadają, winien tym sromotnym występkom i zgorszeniom, które się, według nich, tak często na łonie duchowieństwa katolickiego wyradzają, a które, jakby ręką odjął, ustałyby, skoroby księżom wolno było się żenić. Wiemyć, że i kapłan jest człowiekiem i że w powołaniu najświętszém mogą się zdarzyć mniej lub więcej gorszące, choć dzięki Bogu nie tak częste, jakby nieprzyjaciele Kościoła sobie życzyli, przykłady życia nieświętego. Ale kto z tych smutnych upadków bierze sobie zgorszenie, nie wchodzimy w to, czy faryzejskie czy inne, temu odpowiemy, jak już ś. Hieronim na podobny zarzut odpowiadał Helwidjuszowi: „Wina to ludzi, a nie stanu; są i chrześcjanie nie żyjący po chrześcjańsku; czy dla tego już wzgardzić religją chrześcjańską?“ Nietrudno byłoby dowieść i historycznie i psychologicznie, że zepsucie obyczajów, gdziekolwiek się bąć w pojedyńczych duchownych, bąć w całém jakiego kraju duchowieństwie objawiło, nie z celibatu wynikło, ale z przyczyn głębszych, z upadku duchowego, z zaniedbania ducha kapłaństwa i zapomnienia powinności kapłańskich; a przeciwnie, gdziekolwiek jest duchowieństwo sumiennie powołaniu swemu oddane, tam i prawo powściągliwości łatwo i wiernie się zachowuje. Komu jest ciężki obowiązek bezżeństwa? bez wątpienia nie temu kapłanowi, który bez podziału oddany powołaniu swemu, ochotnie dla zbawienia tych, którym służy, ponosi ciężar i upalenie dzienne; ale jeśli jest który, co niepowołany wdarł się do przybytku, co w posługowaniu kapłańskiém nie Chrystusa i dusz ludzkich szuka, ale własnego pożytku i wczasów, co z sercem światu i ziemskim żądzom oddaném idzie do ołtarza i nie ma woli użyć środków, za pomocą których lepiejby się usposobił do pełnienia powinności swoich, temu nie sam tylko obowiązek powściągliwości w tém pełném wysokich i najwyższych obowiązków powołaniu, do którego niefortunnie i niebacznie się wcisnął, nieznośném staje się brzemieniem, i nie dziw; ale co temu winien celibat? — Powstają jeszcze na bezżeństwo kapłańskie ze stanowiska ludzkości i obwiniają Kościół o okrucieństwo, iż z taką bezwzględną srogością zmusza sługi swoje do wyzucia się na zawsze z tych najsłodszych uczuć i pociech, jakiemi życie rodzinne rozwesela i pokrzepia serce człowieka; że nadto jeszcze skazuje go na walkę niemożliwą z niepokonanym popędem natury. Wiadomo jednak, że Kościół do przyjęcia