Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 176.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
164
Celibat.

raz bardziej; skutkiem sekciarskich zaburzeń i wzrastającego napływu barbarzyńców na państwo Rzymskie, rozwalniają się coraz więcej węzły moralności i potrzeba silnej ręki, któraby je związała na nowo. Dał ją Bóg Kościołowi w osobie Pap. św. Leona W. (440—461). Poleca on nie przypuszczać do święceń tych, co się pożenili z wdowami, rozwódkami, lub sami wstąpili w powtórne związki małżeńskie; pisze listy do biskupów Kampanji, Picenu, Tuscji, Illirji, Maurytanji, Gallji, Grecji i przestrzega zachowania karności pod względem bezżeństwa i czystości kapłańskiej; nie pozwala żenić się subdjakonom, a tém bardziej w wyższych święceniach będącym; biskupom i kapłanom, którzy przed święceniem żony pojęli, zakazuje obcowania z niemi; słowem, utwierdza i wzmacnia karność dawniejszą. W tym czasie żadnej różnicy pod wzglgdem bezżeństwa duchownych nie widzimy między wschodem i zachodem, jedne prawa wszystkich obowiązują, tylko na zachodzie synody prowincjonalne często te przepisy przypominają i karcą nadużycia, jak toledańskie (z r. 531 i 589), orleański (538), turoński (567), agateński (506 i 544). S. Grzegorz W. (590—605) każdego roku papieztwa swojego wydawał dekrety w sprawie czystości i bezżeństwa kapłanów. Z jednej strony szło mu o doskonałość sług ołtarza, z drugiej nie chciał na nich nakładać zbyt wielkich ciężarów, jak się to pokazuje z jego listu o subdjakonach sycylijskich (Can. 1 d. 31), którym, jeśli są żonaci, pozwala żyć po małżeńsku z żonami, ale zaleca, aby na przyszłość tych tylko wyświęcać, którzy ślub czystości wprzód wykonają. — Dotąd, t. j. do VII w., prawo o bezżeństwie kapłanów rozwijało się na jednakowych zasadach i zawsze w tymże samym kierunku. Wzór najwyższego kapłana J. Chrystusa, oraz uczniów jego i Apostołów i ustanowionych przez nich pierwszych biskupów, były Kościołowi normą, iż przedewszystkiém poszukiwał i wzywał do kapłaństwa tych, którzy, jak Apostołowie, gotowi byli dla Chrystusa wszystko opuścić i, przyjąwszy jarzmo jego słodkie a lekkie, nie myśleli już o małżeństwie, a ztąd małżeństwa kapłanów, jako zasady przez Kościół przyjętej i uprawnionej, nigdy nie było, lecz owszem, od początku, to jest od samego J. Chrystusa była zasada przeciwna, że kapłan nie ma się żenić. Następnie przykład św. Piotra, który, chociaż miał żonę, opuścił ją i śmierć męczeńską dla Chrystusa poniósł, wskazywał Kościołowi środek zapełnienia szeregów kapłańskich w braku bezżennych żonatymi, którzyby jak św. Piotr mieli żony jakoby ich nie mieli, albowiem i w tym razie utrzymywała się zasada czystości kapłańskiej. Jeżeli od tej zasady zdarzały się wyjątki, pochodziły one ztąd, że przy coraz większém pomnażaniu się chrześcjan i wzrastającej potrzebie coraz większej liczby kapłanów, Kościół koniecznością był zmuszony dla zapobieżenia brakowi (który prawa rzymskie, zakazujące bezżeństwa jeszcze powiększały) dobierać ludzi żonatych, którzy nie zawsze z żonami swemi zrywali stosunek małżeński, że wielu bezżennych dla innych powodów niekwalifikowało się do kapłaństwa, a i wierni, należący niekiedy wówczas do wyboru biskupów i kapłanów, nie zawsze wzgląd mieli na bezżennych, gdy zaś żonatych dla ich cnót wybierali i gwałtem zmuszali do przyjęcia święceń, nie mogli biskupi dodawać do tego drugiego gwałtu i wymagać po nich oderwania się od żon, które także byłyby bez winy w prawach swych pokrzywdzone. Wreszcie, w części niedbalstwo niektórych biskupów wpłynęło na powiększenie liczby kapłanów żonatych. Nic więc dziwnego, że wśród takich okoliczności Kościół, lubo zawsze pragnął mieć kapłanów