Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 151.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wdziawszy świeżą baczmagę, kurtę hatłasową,
Magierską delieczkę na wierzch granatową,
Myśli sobie: jali to, buczno przystrojony
Z gołą głową mam chodzić, nie wolęż czupryny?
Mnie nic po tem, ja księdzem pewnie nie zostanę,
Wolę ja zażyć świata, do dworu przystanę,
A tymczasem niźli się postrzeże ojciec mój,
Będę w rozkoszy trawił taki młody wiek swój.
Biega karczma od karczmy, zażywa biesiady,
Bo niemasz w młodym wieku nigdy mądrej rady.
Potem baczny preceptor ojcu to znać dawa,
Iż rzadko kiedy w szkole synek jego stawa.
Ojciec zafrasuje się, przyjedzie do miasta,
Aby go z gniewu nie stłukł wsiędzie z nim niewiasta.
Przyjechawszy strofuje ojciec syna słowy,
A on zrosły w swejwoli, mało jego mowy
Lub się boi, a prawie za nic nie ma sobie.
Tak ja ojcze za pewne teraz powiem tobie,
Że zemnie więcej niemasz od dzisiadnia żaka,
Ale raczej czystego u dworu dworaka.
Potem go on niemądry do domu wnet bierze,
A on pełen swejwoli w swojej młodej skórze.
I chowa go przy sobie, a potem zaś pyta:
Jakiego wżdy synaczku myśl cię stanu chwyta?
Chceszże, prawi, do grodu zawiozę ja ciebie,
Nie frasuj się, jeszcze ja na parę szat tobie,
Albo na dwie u kupca wezmę axamitu,
A na wierzchnią delią drogiego szarłatu.
Będzie jeden, co się da zaś ojcu namówić,
Aby go, jako pierwej, mógł także ułowić,
A w dostatku, w rozkoszy trawić swoje lata,
Próżnując, biesiadując, zażyć tego świata.
Ani on i napisać przecię pozwu umie,
Ani regułki prawnej pewnie nie rozumie.
Przyjedzie zaś do domu, trzeba już poszosnych,
Kozubaskich kobierców, na kotczy barw różnych.
Na pachołki falundysz, a woźnicom luńskie,
Nabić szory mosiądzem, i kantary końskie,
Najeździwszy się po swym powiecie tak szumno,
A ojcowskie wie o tem dobrze roczne gumno,