Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 137.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pospolita przypowieść polska tak znać dawa:
Zły to ptak, który gniazda swego nie udawa.
Tedy i mnie, gościu mój, mówić przeciw sobie
Trudna rzecz, iście prawdę powiem teraz tobie.


Gość.

Nie tego gospodarzu rozumiem o tobie,
Abyś tak śrzodek rzeczy miał uważać sobie.
Chwały własnej zabrania rozum przyrodzony,
Jako o tem napisał jeden człek uczony.
Prawdać i to, że ganić swoich się nie godzi,
Ale też próżna chluba na nic się nie zgodzi.
Też ja tego nie pragnę abyś ganił swoje,
Tak własne pospolite ludzkie obyczaje;
O tem rzecz, abyś prawdę zeznał w tej rozmowie,
Nie strachaj się, bo tego nikt na cię nie powie.
A by też i kto wiedział, trudne są odpory,
Przeciw prawdzie argument więc bywa niespory.


Gospodarz.

Iżeś mnie na to wsadził poważnemi słowy,
A nie dasz mi pomilczeć gościu wartogłowy,
Nie dla tegom ja milczeć obiecował sobie,
Nie dla tegom się zbraniał prawić o czem tobie,
Abym się miał oględać na jakie persony,
Albo niebezpieczeństwa z którejkolwiek strony;
Wolno mi prawdę mówić, a iście się godzi,
Bo ona środkiem ognia bezpiecznie przechodzi.
A też mnie nie ustraszy lekka macherzyna,
Ani jeżowa skóra, podła grochowina.
Ale zamilczeć raczej i dlatego o tem,
Że ja się tylko rolnym zabawiam kłopotem.
Kroniki i żadnego pisma nie wartuję,
Spokojny umysł w głowie nad wszystko miłuję.
Tedy już teraz gościu gdyś mię zdraźnił słowy,
Niechcę żałować gęby, nie żałuję mowy.
Tymczasem przecię jednak, przy ciepłym kominie,
Czasza piwa z oliwą przecię cię nie minie.