Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 076.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wolę patrzyć na pługi kiedy ciągną w pole,
I na brony któremi uprawują role,
Niż na działa straszliwe albo nawę zbrojną,
Bo te szkody, a owe rozkosz dadzą hojną.
Nie tak przykro gdy w gumnie tłuką zboże cepy,
Albo w jesieni z nożmi chodzą koło rzepy,
Jako kiedy pukają z strasznych arkabuzów,
I gęby ucinają, i przydają guzów.
Wolę patrzyć na ziarno gdy je rzuca w ziemię
Mój oracz pracowity, zkąd ja i swe plemię,
I sam siebie zachowam, i w nieżyzne lata,
I kiedy hojna Ceres nie zapomni świata:
Niż kiedy kule w szyku koło łba latają,
I grotem albo szablą do piersi zmierzają.
Wolę żyć na swobodzie, a żyć zawżdy w cnocie,
Lepiej niż ten, co kładzie rozkosz wszystkę w złocie,
A jakoby oszukać i zdradzić bliźniego,
Albo lichwą wyciągać człeka ubogiego,
Albo wydrzeć majętność własną przez gwałt komu,
I mocą kogo wybić z jegoż jeszcze domu,
Albo próżną nadzieją niepewnej wysługi
Zbyć ojczyzny u dworu, zdrowia przez czas długi.
Bo byś ty i wszystek świat zjeździł pielgrzymując,
A ludzkim się rozlicznym sprawom przypatrując,
Nie tuszę żebyś miał co wynaleść inszego.
Jedno się postanowić, a zagona swego
Pilnować, w gospodarstwo z młodu się sposobić,
A dla swoich starych lat wolny kąt zgotowić,
Uważywszy w jakim chcesz żyć na świecie stanie,
Nie kładąc pogodnego czasu bardzo tanie.
Bo co więc za pociecha ztąd owemu przyjdzie,
Komu tak młode lata i wszystek wiek zejdzie,
Że nie jest ni duchownym, ni człekiem żonatym,
Jedno jak Proteus jaki, człekiem wichrowatym
Z takiego każdy szydzi, wszyscy go bramują,
Panny w głowie siwiznę jego ukazują:
I ten panicz musi być pieczywa starego,
Trzeba po nim posagu będzie niemałego.
Więc jeśli się ożeni, krótko go na świecie,
A młode jego dziatki zły opiekun gniecie.