Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 064.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I zaś znowu w sarmackich krainach postawił,
Od wielkich niebezpieczeństw i przygód wybawił.
A co pierwej na morzu dziewięć niedziel były,
To teraz za dwie nocy i dwa dni przebyły
Okręty, cichym wiatrem do polskiego brzegu,
W wielce życzliwym z łaski Neptunowej biegu.
Za co jemu uczynić król każe kosztowny
Ółtarz potem, i kościół postawić budowny
W przedniem mieście stółecznem, kędy Grachus leży,
I gdzie Wisła żaglowna tuż pod zamek biéży. —
Przespawszy noc pod Helem kotwice wciągnęli
Do okrętów, a prosto do Gdańska płynęli.
I kiedy już z laternie okręty widziano
I chorągwie u masztów, ogromnie strzelano
Z dział od wielkiej radości, potem wypuścili
Strzelbę wszytkę z okrętów, a zatem przybili
Do brzegu nawy swoje, żagle pospuszczali,
A na brzeg pożądany polski wysiadali.
Jaka radość poddanym i jakie wesele
Na ten czas było wszytkim, i jak pociech wiele,
By mi swego użyczył Latoides pióra,
Abo która nadobnej Mnemozyny córa,
Ledwiebych ja mógł wspomnieć o tem dostatecznie,
I to do ludzi podać wierszem swoim grzecznie.
Potem kiedy król wyszedł z okrętu wielkiego
U laternie, jął Boga chwalić wszechmocnego,
Za to, że na brzeg polski ze wszytkimi zdrowy
Wysiadł, i takowemi dziękował mu słowy:
Boże, któryś to niebo co na nie patrzymy,
I wszytko to uczynił co pod niem widzimy,
To słońce tak nadobne, i te gwiazdy śliczne,
Które z łaski twej mają światło ustawiczne, —
Któremu jest posłuszny ten okrąg miesięczny.
I ten fundament nieba wysokiego wdzięczny;
Któryś morze żeglowne słowem swojem sprawił,
I tę ziemię szeroką mocą twą postawił, —
I zwierzęta rozliczne, ptastwo rozmaite,
I te zioła pachniące, i lasy przykryte,
I lud wszytek co go jest na ziemi szerokiej,
I ryby które w wodzie pływają głębokiej: