Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 025.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

We Gdańsku go na sądziech długo zatrzymały,
I w czas on tak pogodny jachać mu nie dały.
Co jednak skromnie znosił, chcąc barziej dogodzić
Potrzebom ludzkim, niechcąc żeby miało schodzić
Co na nim, pan pobożny, i cnót pełen wszelkich,
I dobroci wrodzonej, i dzielności wielkich.
Odprawił spraw niemało prawie na wsiadaniu,
I smutnem z poddanemi swemi rozjachaniu.
Dziewiąty był dzień września, na ten czas, gdy dawny
Gdańsk zostawił, i mury wysokie, król sławny,
A stanął pod latarnią, dokąd zgotowano
Żaglolotne okręty, dokąd sposobiano
Wszystkie potrzeby w drogę, tymczasem zwątlone
Okręty oprawiano, i liny kręcone
Wiązano u wysokich masztów, i zszywano
Żagle białe, i smołą nawy polewano.
Tak się niegdy gotował syn pięknej Cyprydy
Pod Antangrem, u brzegu stokorodnej Idy,
Na morze niezbrodzone, kiedy od trojańskich
Grecką ręką zburzonych, od murów Dardańskich
Z Frygii do Włoch płynął, od ojczystych brzegów,
Gdzie potem (przez trudności wielkie) z łaski Bogów
Osiadł, zkąd idzie naród Latyński, zkąd sławne,
Początek wzięły piękne rzymskie mury dawne,
Wysoko wyniesione, ztąd bitni ojcowie
Albańscy przodek mieli sędziwi starcowie.
Tak się Jazon gotował, gdy do Kolchu płynął
Po złotą owcę, który wielkiem męstwem słynął,
Gdy i dziewkę królewską wziął, i runo drogie;
Sama królewna stróże, co go strzegli, srogie
Uśpiła, iż bezpiecznie z nią jachał w swą drogę,
A ojcu żałosnemu uczyniła trwogę
I smutek: bo i skarby, i sama mężnemu
Zwierzyła się od ojca Jazonowi swemu.
Już nic nie przeszkadzało, już potrzeby wszelkie
Pogotowiu, galery, już okręty wielkie
Same prawie wzywały, i morze głębokie
Króla w drogę, i żagle podnosić szerokie
Radziły ciche wiatry. Niechciał się też bawić
Dłużej król, aby się tem co prędzej mógł stawić