Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 061.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nił, któryby na rzecz potrzebną chowan być miał, tedybyś sam na się pirwej to prawo ustawił, którybyś się za miłownika, stróża, a obrońcę rzeczypospolitej popisował. A teraz jaka to jest wielka rozpustność, że ty i o tej rzeczy inszym ustawę czynić chcesz, o czym sam na się ustawy żadnej mieć nie chcesz? Gdyż bierzma[1] w oku swym nie widzisz, chcesz aby z oka brata twego pręt wyrzucono? O ostateczna rozpusto! w czym drugiego naprawiasz, w tym sobie dziwnie pobłażasz. Bo a którym ty się prawem bronić możesz, którymby tobie dozwolono złoty łańcuch, adamaszek, askamit, abo złotogłów nosić? Jeśli żadnym, a czemuż okrom ustawy tego używasz? Czemu z waśni chcesz, aby to drugiemu było odjęto, co ty sobie ku poczciwości być rozumiesz? Przecz dla skromnego tych rzeczy używania kładziesz na drugiego winę, okazując w tym nieprzyjaźnego przeciw niemu twego serca chęć, a chcesz, abyś dla twego nieskromnego, a sprośnego bogactw okazowania osobną część przypisowano? O rozsądki popsowane! o osobliwa płochości serca takiego! Zaprawdęć szlachectwo ma być okazowane sprawami, a bogactwa radszej[2] hojnością, niźli okazowaniem złota, abo szatami kosztownemi na wzgardę drugich wymyślonemi: bo wytworne szaty i złote łańcuchy nie tylko należą do rozeznawania szlach-

  1. bierwiona.—
  2. stopień wyższy od tem.: rad-.