Strona:PL Michał Bałucki-Grześ niepiśmienny 32.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co tam przyrzekli, przyrzekli — bełkotał niewyraźnie wójt, bo mu już język luzem chodził i plątał się w gębie. Przyrzekanie to jeszcze nie ślub. I on przyrzekł, a teraz o Marynce ani wspomni.



ROZDZIAŁ SIÓDMY.

Powrót z wojska.

Ciężko przeszły Grzesiowi te trzy lata, które służył w wojsku. W domu robił, co chciał, ojciec i matka dogadzali, że ptasiego mleka chyba mu brakowało, a tu trzeba było wymysły od kaprali i feldfebla znosić. Jak sobie po otrzymaniu pieniędzy pozwolił czasem z towarzyszami na obfitszy traktament, to potem trzeba było w następnych dniach kłaść się spać o głodzie. Do tego pobyt pomiędzy Węgrami i Niemcami, których języka mało co rozumiał, był mu przykry nadzwyczaj. Nieraz mu się to wydarzyło, że całe popołudnie w niedzielę wałęsał się po wsi i nie miał z kim pogadać; zaszedł do gospody, to siedział tam jak na niemieckiem kazaniu, słyszał gwar, hałas, nie rozumiejąc nic z tego. Było mu wtedy smutno i nudno i choć między ludźmi, czuł się smutnym i opuszczonym.
Najdotkliwiej uczuł jednak to osamotnienie, kiedy Marcina odkomenderowano z oddziałem w inne strony. Urwała mu się wtedy ostatnia nit-