Strona:PL Michał Bałucki-Grześ niepiśmienny 17.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To dziw. Bo przecie ona mi mówiła, że je da Marcinkowi.
Grześ zmarszczył czoło.
— A za cóżby ona jemu dawała — czy on jej brat albo swat.
— Ty także ani brat, ani swat.
— Ale ona moja. Jak dorośniemy, to się pobierzemy. Tak uradzili starzy.
— Ale Marynka inaczej mówi.
— A jakże ona mówi?
— Że gdybyś był taki piękny jak Marcinek, toby poszła za ciebie i to chyba wtedy, gdyby Marcinek z inną się ożenił.
Słowa te małej siostry, która je powtarzała bezwiednie, jak sroczka, ugryzły w samo serce Grzesia. Chodził cały dzień chmurny i nadąsany, a wieczorem wziął książki, kajety, pióra i wrzucił to wszystko w ogień i powiedział ojcu, że się więcej uczyć nie będzie i że Marcinka nie chce na oczy widzieć.



ROZDZIAŁ CZWARTY.

Grześ na Węgrzech.

Minęło lat pięć, czy sześć od tego czasu. Grześ wyrósł na prawdziwego parobka, latał za Marynką po muzykach, po odpustach, umizgając się, hulając, nie robiąc sobie nic z tego, że tam