Strona:PL Michał Bałucki-Grześ niepiśmienny 15.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Raz przyniósł jéj karmelków z wierszykami. Odkręcała papierki jeden po drugim, karmelki pakowała do buzi, a wiersze odczytywała sobie pocichu. Przy jednym zaśmiała się głośno i rzekła, pokazując Grzesiowi:
— To tak jakby dla ciebie napisano.
— A cóż tam pisze? — spytał Grześ.
— Na, masz, przeczytaj.
Grześ wziął kawałek zadrukowanego papieru w rękę, obracał go na wszystkie strony i nie widział co zrobić.
— No, czemuż nie czytasz?
Grześ był cały czerwony, jakby go kto krwią oblał. Wstyd mu było przyznać się, że czytać nie umie. Marynka jednak poznała to bez jego gadania, widząc, że wierszyk trzymał do góry nogami. Zaczęła się śmiać z niego i drwić.
— O! la Boga, to ty nie rozumiesz nawet z drukowanego? Taki duży chłop i czytać nie umie.
Grześ myślał, że się spali ze wstydu. Nic go tak dotkliwie nie ubodło, jak te drwinki Kalicianki — i może to było powodem, że tak prędko zgodził się na pójście do szkoły, a potem gdy tak sromotnie szkołę opuścić musiał, na naukę z Marcinkiem. Tak wielką wagę przywiązywał do tego, że przy najbliższem spotkaniu się z Marynką nie zapomniał pochwalić się przed nią, że się będzie w domu uczył.