Ta strona została uwierzytelniona.
i Grześ tak oswoił się z tą myślą, że patrzał na Marynkę, jakby na swoją własność, a że lubił udawać dorosłego, więc za przykładem parobków przywoził jej, niby swojej narzeczonej, z każdego odpustu to pierścionek, to wstążkę, to paciorki. Dziewucha brała, bo ją to bawiło.
Grześ wziął kawałek zadrukowanego papieru w rękę, obracał go na wszystkie strony i nie wiedział co zrobić.