Strona:PL Michał Bałucki-Album kandydatek do stanu małżeńskiego 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wała z trudem i myłkami ulubioną przez wszystkie pensyjonarki panią Bondarzewską, po obiedzie mama przypominała sobie walczyki z panieńskich czasów, a o zmroku wychodziły „kwiatki nasze“ z ustek Sydzi w najfalszywszém i najniepoprawniejszém wydaniu. Ale te wszystkie dzienne egzercycyje były dopiero próbą do wieczornych produkcyj, któremi panny bawiły i zachwycały swoich konkurentów, jakichś aptekarzów i konceptpraktykantów. Kolacyja stanowiła chwilę odpoczynku, po którym znowu grano, śpiewano, a na zakończenie mama siadała do fortepianu i do późnéj nocy grała do tańca, aby się dziateczki trochę zabawiły. Takie nieprzerwalne prześladowanie muzyczne natchnęło mnie taką nienawiścią do wszelkich wokalnych i instrumentalnych objawów uczucia, że gdy raz wszedłem w dom pewnéj panny, która mi się na balu bardzo spodobała, z zamiarem oświadczenia się o nią i zobaczyłem fortepian, a do tego mama pochwaliła się, że córka jéj przepada za muzyką, — chwyciłem co prędzéj za kapelusz i bez pożegnania jak waryjat wybiegłem z pokoju. Może wam się to śmiesznem i dziwacznem wyda, ale mnie się zdaje, że jeżeli muzyka ma być tak niezbędną częścią wykształcenia panien, a ma się córki w rodzaju panny Brygidy, to może lepiéj byłoby i taniéj zamiast fortepianu kupić im katarynkę; miałoby się przynajmniéj tę pewność, że panna nie będzie robiła myłek i fałszów na tym instrumencie i mogłaby nim przyjemniéj zabawić uszy konkurenta, w razie jeżeli ten byłby amatorem muzyki; a jeżeliby znowu był taki, co wolałby żonę bez muzyki, to katarynka zostałaby dla Pelci i dla dalszego domowego użytku. Jest to projekt mój własny, który polecam właścicielom córek do rozważania — a sam wracam do dalszego kreślenia portretów córek.