Strona:PL Michał Bałucki-Album kandydatek do stanu małżeńskiego 084.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niu, oburzania się na obojętność publiczności, a w końcu dopłacenia za salę i światło. Będziesz uchodził wprawdzie w oczach artystki za gbura i ignoranta muzycznego, ale unikniesz wydatków i śmieszności wobec ludzi.
Do téj kategoryi należą także tak zwane muzykalne panny, które wprawdzie nie mają pretensyi do produkowania się ze swoim śpiewem i muzyką publicznie, ale za to nie pominą żadnego towarzyskiego wieczorku, by się na nim nie popisać ze swoim talentem. Manija ta muzycznego wykształcenia coraz więcéj się szerzy i dziś trudno znaleźć dom, w którymby nie prześladowały uszów człowieka dźwięki fortepianu, lub co gorsza skomlenia skrzypców. Raz pamiętam tak mi ta muzykomanija dokuczyła w jedném mieszkaniu, tak miałem uszy i głowę pełną szopenowskich polonezów, tauzigowskich walców, gam, solfeggiów, trylów, passażów, że w połowie miesiąca spakowałem moje lary i penaty i wyniosłem się na drugi koniec miasta aż na trzecie piętro w przekonaniu, że tam mnie przynajmniéj nie dosięże żaden fortepian. Ale wyobraźcie sobie jakie było moje przerażenie, gdy przez drzwi wiodące do drugiego mieszkania usłyszałem najprzód karykaturę szopenowskiego mazurka, potem jakieś przedpotopowe walczyki, a potém „kwiatki nasze“ odkrzyczane przez jakiś piszczący głosik. Jak się późniéj dowiedziałem, muzykalny ten świat składał się z mamy wdowy i trzech córek. Mamie było na imię Zofija i tem różniła się od swojéj patronki, że tamtę męczono wraz z córkami, a zaś wdowa po urzędniku wraz z córkami męczyła fortepian i uszy ludzkie prawie bez odpoczynku, bo kiedy mama zajęta była w kuchni, to panna Brygida ćwiczyła się w gamach lub produkowała się z mandolinatą i kaleczyła mi uszy jakąś skarykaturowaną rapsodyją; w południe Pelcia powróciwszy z pensyi wypuki-