Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 256.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O, gdyby serce jak żar mogło chwytać,
Jak płomień w górę, jak zdrój ku niej skoczyć!
Bo ta, co gaśnie jasność i co pała,
Jest jako szata, co lgnie do jej ciała,
A tchy południa i zachodu chyże,
Są jej, jak pieśni grających na lirze.

Niema już zimy, ni słot, ni zniszczenia!
Przeszła już pora i śmierci i winy,
I dni mdlejących i tryumfu cienia,
I długich tęsknic samotnej dziewczyny...
Wspomnienie smutków czas uniósł skrzydlaty,
Zabite mrozy, poczęte są kwiaty,
A tam, gdzie ptasząt kryjówka miłosna,
Pączek po pączku rozwija się wiosna.

Trzcina swe puchy otrząsa w strumienie
Przechodnia stopę wikła bujna łąka,
Żarzą się życia młodego płomienie
Z liścia na kwiecie i na owoc z pąka.
I liść i owoc od złota aż płonie,
I kłosy szumią srebrzyściej niż lira,
A u stóp dębu w zielonej koronie,
Depcze żołędzie kopyto satyra...

I Pan w południe, i Bachus w noc ciemną,
Szybsi niż kozłów pierzchliwe gromady,