Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 191.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zimne... zbyt zimne!... Jakże więc i z czyją
Pomocą znajdę porównanie nowe?
Chyba z poety tego wezmę słowo,
Co w Capri zwiedził grotę lazurową.

Ten, kto na płaskiem czółnie pochylony
Przepływał popod zębate granity,
Wie, jaki zachwyt, z trwogą połączony,
Budzą tam blade, kryształowe świty...
Wtem pluśnie rybka, grzbiet swój prześwietlony
Odbłyskiem słońca niosąc w wód błębity...
Wtedy lazury drżą blaski takiemi,
Że nic równego — na niebie i ziemi.

Chyba — Giulnary oczy, które płoną
Wstydliwie rzęsy przyćmione długiemi...
I jeśli śniade lica, pod koroną
Czarnych warkoczy, zdradzają krew ziemi,
Przecież, że z wieszczki została zrodzoną —
Kto raz się spotkał z oczyma takiemi.
Pewno nie wątpił — i nie szukał fary,
By w księdze metryk znaleść dowód wiary.

»Droga — rzekł książę — Jak dzięki mam składać,
Że nieznanemu powierzasz się śmiało?...
Przebacz mi!... Pięknych słów nie umiem gadać...
Wzruszenie szczęścia głos mi odebrało...