Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A kiedy pragnień porwany wybuchem,
Książę chce wybiedz, obaczyć cud zbliska,
Nim krok postąpił — wszystko jedną chwilką
Znikło, jakby snem to było tylko.

I niedowiarka — o to się założę! —
Zmieszałby dziw ten; cóż Kalilbad-hana?
Z płonącą duszą chodził tam, po dworze,
Gdzie znikła para tanecznic świetlana...
I ledwo wtedy rzucił się na łoże,
Gdy kogut opiał świt białego rana,
Wierząc najmocniej, gorączką trawiony,
Że mu cud wielki był dziś objawiony.

Jak człowiek, który w najdroższem spojrzeniu,
Ujrzawszy pierwszy promyk wzajemności,
Chodzi, jak gdyby w sennem osłupieniu,
I żadnej zwykłej nie tknie się czynności,
Czekając, rychło w lubem upojeniu,
Znów mu zabłyśnie błogi świt miłości:
Tak pełen jakiejś rozkosznej niemocy,
Czekał Kalilbad przyjścia drugiej nocy.

Tym razem jednak, nie chciał tam, na górze,
W oknie z daleka oczekiwać wróżek.
Zaledwo księżyc zabłysnął w lazurze,
Szedł gorejący wśród kwiecistych dróżek,