Ta strona została uwierzytelniona.
Jak do proroka pod pustynnem niebem,
Gdy na modlitwie zbożnie trawił czas,
Kruk czarny zlatał z posiłkiem a chlebem,
Tak boleść nawiedza nas.
Ptak to jest, który leci z bożej dłoni,
Na niegościnny tego świata step,
Na serca — cienie czarnych piór swych roni,
Lecz w dziobie przynosi chleb.
Zaprawdę, jest-ci boleść chlebem duszy,
Z mistycznych ziaren, rozczynionych łzą!
Ona to nawet, co łamie i kruszy,
Umacnia potęgą swą.
Bezdusznych tylko w zimne pyły strąca,
Lecz nieśmiertelna w niej się czyści treść,
A młodość duszy wraca jaśniejąca,
Gdy chleb ten zaczynasz jeść.