Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie IV Obrazki 112.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Że trzeba w srebrze brnąć po kolana,
Jak tylko zajrzy oko...
Ani tej tęczy, co ziemi sięga,
Na pańskim, het, folwarku,
Jak najognistsza w kolory wstęga,
Kupiona na jarmarku...
Ani tej sosny, co rośnie krzywa,
W niezdartej swej opończy,
I jeno z wiatrem gałęźmi kiwa
I białą smółkę sączy...
Ani tej naszej grobli nad rzeką,
Huczącą gdyby żarna,
Gdy z niej po żwirach kropelki cieką,
Jak rozsypane ziarna...
Ani tej łąki, gdzie pachnie siano,
Grabione przede żniwy...
Ani ugoru, gdzie gna co rano
Owieczki owczarz siwy...
Ani tych dymów, co się tam ścielą,
Jesienną wróżąc słotę...
Ani taneczka z huczną kapelą,
Ludziskom na ochotę...
Ani tej zorzy, co het za górką,
Na wyścig ze mną wstaje...
A tak się śpieszy przyjść na podwórko,
Aż mnie matusia łaje!...