Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie IV Obrazki 019.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III.


W PORANEK.


Z Jarmuty mgła spada, jak rąbek z dziewczyny,
Po niebie obłoczek przewija się siny,
Za chwilę, wschodzące
Spromieni go słońce,
I tronem on będzie jutrzence...
Wcześniejszy od świtu, ciemniejszy niż zmierzchy,
Wszedł góral w swej guni, z siekierką, na wierzchy;
Nim dzionek rozbłyśnie,
On zagrzmi, zaświśnie,
I echa rozbudzi w piosence.
O cicho... o cicho! schylony na skale,
Utopił źrenice w powietrza krysztale
I liczy, jak skarby,
Omszone te garby,
Rodzinnych gór swoich przyczoła...
— «Prehyba... Petrańczyk i Wilcze zielone...
To moja sadyba i gniazdo rodzone...
Jam z wiatrem tam latał,
I z orłem się bratał,