Ta strona została uwierzytelniona.
A na jej białość rzuca się
Cień krzyżów czarny, długi...
Jeden przy drugim stają w rząd,
Nad senną ścieżką razem,
I skrzypią, jakby skarżąc się,
Wyżartem rdzą żelazem...
I leci skrzyp ten, leci zgrzyt,
I wstrząsa groby lękiem,
I brzmi jak dziwny jakiś śmiech,
Urwanym nagłym jękiem.
— Te czarne krzyże, jest ich sześć —
Stara mi babka prawi, —
Na grobach stoją sześciu żon,
Niech Bóg ich duszę zbawi!
Rycerz tu jeden sławny żył,
Co roku sprawiał gody,
Jedna po drugiej żon miał sześć,
A zwał się Sinobrody.
Gadają ludzie tak i tak, —
Boże zachowaj grzechu! —
A to wiadomo, że na śmierć
Łaskotał je do śmiechu.