Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye w nowym układzie II Hellenica 166.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jehowa!... Wróć się!...
Cisza. Z burzy proga
Pan wstąpił w wiecznych błękitów swych gmachy.
I tylko w dali mdlejące przestrachy
Niosą tęczowy płaszcz Boga.

A więc to prawda? — Ja niewysłuchany,
Jako niewolnik odepchnięty nogą,
Upadam piersią na wrzące te piaski,
I darmo błagam litości i łaski...
A latające nademną orkany,
Jak sępy, które krążą dookoła
Trupów, potęgę kradną z mego czoła,
A z źrenic moich kradną krwawe blaski,
A z piersi moich kradną jęk i łkanie,
I przepalają mi kości pożogą
Gniewu twojego!
...Panie! Panie! Panie!...
A więc to prawda? — Obiecanej ziemi,
Do której lud mój wiodłem lat czterdzieści,
Wśród upalenia pustyń i boleści,
Pomiędzy bogi cudzemi...
Tej ziemi, którą w gwiazd północnej straży,
Nad uśpionemi czuwając widziałem,
Jak ten co wielki dzień tryumfu marzy,
I spać nie może, budzony nadzieją
Życia całego, i biegnie na szczyty,