Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye w nowym układzie II Hellenica 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Który, jak zwykle, dzień publicznej klęski
Już brał za odwet krzywd swoich zwycięski...
— Gniew bogów, choćby nawet gniew kamieni,
Ma sprzymierzeńców, gdzie są uciśnieni.
Rzuca miękkiego triclinium wygodę
Lelius, w pół ledwo utrefiwszy brodę,
Klisten wybiega zdyszany, bez wieńca,
Lucynie braknie kupnego rumieńca,
Tryfoniusz opak chlamidę nakłada,
A wszyscy krzyczą: biada! biada! biada!...
Eheu! Eheu!... o Jowiszu grzmiący,
Rozmarszcz brew swoją, która bogi kruszy,
I wskaż, jakiemi ofiary dymiący
Ołtarz ci podnieść? —
Tak modlą się w duszy
Obywatele Romy: strach przygina
Kark, choćby twardy, jak kark rzymianina.


II.


— »Do ksiąg sybilskich pospieszcie kapłany,
Wróżby z pod klamer dostańcie dwunastu,
I w nich czytajcie, czem zagraża miastu
Cud ten złowrogi, cud ten niesłychany?
Ty, ludu, czekaj! Pierś twa bez oddechu
Niechaj przynagla kroki ich skwapliwe...