Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 347.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Blady, strapiony, pochyliwszy czoło,
Szedł książe, kędy narodowe święto
Lud na równinie obchodził wesoło.
Wnet się radosnem: „hurra!” okrzyknięto;
Z fontanny wino bije; przytem wkoło
Czuć woń rozkoszną, tłuszczem przesiąkniętą;
Gdyż aby dzień ten uczcić dziś wielmożnie,
Tysiąc się wołów daje piec na rożnie.

Cel zaś zebrania wiernym przypomina
I sam środek równiny zaszczyca
Wyniosła wieża, którą wiatr opina
W sto chorągiewek; w niej-to tajemnica
Sprawiedliwości spoczywa jedyna:
Królowa balu — jedwabna pętlica.
Ma się rozumieć, że autentyczna,
Którą „lat tysiąc” wielbi cześć publiczna.

U wejścia schodki: kto da trzy dukaty —
(Cena, jak widzim, nie nazbyt jest nizka) —
Może się wdrapać — i tam, zpoza kraty,
Jubileuszu skarb obejrzeć zblizka.
Lecz amatorów mało... kto bogaty,
Tego sam widok już za gardło ściska...
Niejeden myśli, jeśli Allah raczy,
I tak, aż nadto prędko sznur obaczy!