Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 280.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wstrzymując oddech, by lekkiej kotary
Nie wzruszyć, leżał i nie zmrużył oka,
Śledząc z przejęciem straszliwe poczwary,
Karłów, olbrzymów, skrzydlatego smoka
I pięknych książąt czyny nie do wiary
I dobrą wróżkę, co czuwa zwysoka,
Aż przez płomienie i burze szalone,
Luby zdobędzie królewską koronę.

O piękny wieku! o wieku złudzenia!
Gdy wymysł z prawdą majaczą złączone...
Gdy się do cudów zbliżamy bez drżenia,
A rzecz zwyczajna przed oczy olśnione,
Jak cud się zjawia... gdy senne marzenia
Na jawie snują niteczki złocone!..
Obcą ci jeszcze ta mądrość wytarta:
„Żadna rzecz twego podziwu nie warta”.

Tak fantastycznych i lotnych mar tłumy
Nad Kalilbadem, znęcone, bujały,
Że często w zmierzchu głębokiej zadumy
Młodzieniec tonął w słoneczny dzień biały.
Wówczas odgarniał grzywy, co jak szumy
Kaskady na kark rumaka spadały,
Wbijał ostrogi — i puszczał wędzidła —
A koń go nosił, jak gdyby miał skrzydła.