Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 254.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.


Jako ten jeleń, co lecąc do zdroju,
Z dyamentów rosy otrząsa krzew młody,
Do żywych źródeł tęskni dusza moja,
Do żywej wody!
Pragnę i jestem, jak trawa mdlejąca,
Na pasieczysku skwarnem rozesłana,
Którą źrenica rozogniona słońca
Pali od rana.
A gdzie strumienie, a gdzie są te rzeki,
Co mnie napoją w porannych zórz ciszy?
Jako huk morza, tak huk ich daleki
Ucho me słyszy!
Z gór wielkich spłyną, jak płaszcze błękitu,
Przybiorą z jarów i źródlisk tajemnych,
I w pierwszych blaskach nowego rozświtu
Napoją ciemnych.
I srebrnem skrzydłem uderzą o gmachy,
Spróchniałe w sobie, stojące bez duszy;
I pójdą dreszczem po ludach przestrachy
I grom je ruszy.
A zaś na pola i łąki uderzą,
Gdzie siew przyszłości przysuły mdłe pyły;
I zielonością rozkwitną nam świeżą,
Stare mogiły.