Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 086.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niewiasty w chatach, tuląc dziatwę małą,
Szepcą pacierze do Marji dziewicy;
A w sinem, trupiem świetle błyskawicy
Schylają głowy: „a słowo się stało!”


∗             ∗

Wtem nagle krzyk się rozległ przeraźliwy!
Zmieszane głosy i płacz drobnych dzieci
Biją w niebiosy, jakoby dzwon żywy...
Góral, co zawisł u skalnej szczeliny,
Gdzie ledwo orzeł śmie gniazdo pomieścić,
Chwycony siłą gwałtownego prądu,
Miota się, wichrem niesiony przez chmury,
Wśród kiru niebios — i błysków purpury,
I huraganu szalonej zamieci,
Skręconej w trąbę, na której dzień sądu
Archanioł mógłby przepaściom obwieścić,
Tak godną była miejsca i godziny.


∗             ∗

Napróżno woła i wyciąga ręce,
Patrząc na wioskę i na dach swój stary;
Próżno się z burzą, jak z wrogiem, szamoce;
Próżno błyskawic dusi złote węże —
I czarne chmury porywa za bary,
I pięścią wiry huraganu grzmoce...