Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 263.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jestem zemglonem poranka spojrzeniem,
Rozstaniem jestem, i łzą, i wspomnieniem.



∗             ∗


Z drżącą topolą schylam w smutku czoło,
I listki marzeń rozsypuję wkoło...
Z spóźnioną pliszką piosnkę cicho nucę:
„Do wiosny tęsknię! do wiosny się wrócę!”
Myśl moja w różne mieni się kolory,
Jak nasze gaje, i jak nasze bory...
Z trawą skoszoną do ziemi przypada,
I z gwiazdą senną rozświetla się blada...
Srebrem migoce w białej pajęczynie,
Z zagasłej róży tchem ostatniem ginie...
Z gniazdkiem zburzonem chwieje się i żali,
Z tumanem liści przepada w oddali...
I tak nad świata zamglonym obszarem
Leci, porwana dni jesiennych czarem,
Tak coraz słabszem tętnem życia dyszy,
I tak się gubi w przedśmiertelnej ciszy,
Taką tęsknotą napawa się, drżąca,
I tak się czuje wygnaną od słońca;
Źe, gdy ostatni liść z drzewa obleci
I wstaną duchy śnieżystych zamieci,
Ona, jak ptaszę zmilknie, sposępnieje,
I po kurhanach mgłami się rozwieje...