Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 095.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ojciec jej, stary Celtiber zsiwiały,
Widząc ją w całej dziewiczej ozdobie
Wolną i czystą wróconą znów sobie,
Kazał płatnerzom kuć ciężkiemi młoty
Srebrzystą bryłę, aż z białego łona
Wyszła przedziwnej siły i roboty
Tarcza, jak pełnia jasnego księżyca;
A na niej, wpośród godeł tajemniczych,
Kwietnych opasek i ozdób złotniczych,
Rozkazał wyryć to słowo: „dziewica”.
I tarczę owę słał w obóz Scypiona.




VI.


Gdy orły rzymskie, latając po świecie
Gubiły pióra z swych skrzydeł potężnych,
A modry Rodan unosił na grzbiecie
Tysiące statków i mężów orężnych;
W nagłej przeprawie przez drogę tę szklaną,
Spojrzeniem wodza, jak burzą, smaganą,
Tam, kędy fale, jak dzikie brytany,
W srebrnych obrożach uwięzione, warczą,
W śmiertelny uścisk przepaści schwytany
Statek zatonął z promienną tą tarczą.



∗             ∗