Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 018.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Fala się niby modli, jak harfa zaklęta:
To przed dziczą uchodzi nasza Kinga święta
I stopy swe, znużone podróżą niezwykłą,
Myje w jasnem źródełku, co z skały wynikło...
Orzeł zerwał się z turni jak tatarska strzała...
Z boku tuli się trwożnie jakaś mniszka biała...
Grzmiąca pogoń kopytem po wierchach rozbrzmiewa,
A za siewcą — łan pszenny w oczach się dojrzewa...



∗             ∗


Jak cicho! róg góralski echa gdzieś potrąca;
Do snu kładzie się fala u brzegów mdlejąca;
Dzwon z Grywałdu roznosi uroczyste dźwięki...
Wtem na skręcie padł wystrzał, a słowa piosenki
Rozigrane, jak kozy skaczące ze skały,
Z łodzią w zieleń przybraną mimo nas leciały...
„Sława!” rusin przewoźnik gromko się okrzyknął;
Plusk i szum się podwoił, potem mdlał aż zniknął;
Tylko gniewny Dunajec srebrną brózdę gładzi
I długie rozhowory z echem gór prowadzi.