Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 171.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
INKWIZYTOR.
(powstając)
Amen! Zabierzcie trupa pokutnicy!

Niech orszak naprzód rusza z pochodniami...

GŁOSY Z ZEWNĄTRZ.
Idą już... idą...


INNE GŁOSY.
Miejsca tam w ulicy!...


INKWIZYTOR.
Ty, coś śmiał gwałcić Kościoła ustawy,

Nędzny kacerzu i bluźnierco krwawy,
Idź!... niechaj tłum ten z swem urągowiskiem,
Będzie dla ciebie pierwszym stosu błyskiem!

(Bianchi wynoszą trupa; siepacze otaczają Vesaliusa; za nimi
postępuje Inkwizytor)


VESALIUS.
(zatrzymując się nagle, patrzy w przestrzeń)
Stójcie! z błękitów błędna gwiazda leci,

Kreśląc w pomroce złotą paralelę...
— To myśl, co wyższe ukochała cele
I ginie marnie wśród ciemnych stuleci!...

(tłum otacza orszak, tamując przejście; Inkwizytor stara się
uciszyć rosnącą wrzawę)


VESALIUS.
Silvio! tyś dla mnie był prorokiem kaźni;

Pójdź, spojrzyj! Oto idę bez bojaźni...
O! gdyby tłumy mogły okiem gołem
Dojrzeć ten spokój nad skazańca czołem —
Ideałowi, co daje mu siły
Wzniosłyby ołtarz — i cześćby złożyły...
............
Żegnaj mi życie — i ty boży świecie!
Żegnaj ojczyzno moja oddalona!...