Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 109.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Las — okolica pusta — zmierzch.


EWA.

Nie!... Nie Chcę! Nie Chcę!

PAN.

Ewo, moja Ewo!
Jeden całusek...

EWA.

Taj puszczajcie, Panie!
Ojciec drwa, rąbie... Będę krzyczeć...

PAN.

Cicho!
Cicho, poganko! Będziesz ty rozbudzać
O jeden całus wszystkie leśne echa?
Miejże też rozum! Posłuchaj mnie tylko...
No, nie rwij się tak! Nic złego... posłuchaj!
Czy wiesz ty, na co ty rozkwitłaś, dziewko?
Na to rozkwitłaś, żeby cię chłop nędzny
Mógł bić tak samo, jak swe bydlę bije,
Kiedy pijany powraca z jarmarku,
Żebyś dźwigała worki, pełne mlewa,
Na tych ramionach gibkich, jako trzcina...
Żebyś schylona do ziemi, chwast pełła
I brudne dzieci nosiła...

EWA.

E!... Zaś tam!...
Mnie ta nie pilno pod czepiec. —