Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 272.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Inne ledwo z chmur czasu mrokiem się wylęgły
I rogate piorunem ukazały czoła...
Ale ruch wieczny już je wszystkie woła,
Już je na cztery twe ponosi węgły,
Już je przenika,
Chwyta, jednoczy,
Aż od śpiewnego gajów twych słowika
Po duch synajski, proroczy,
W jedną burzę je ciśnie,
W jeden grom je rozbłyśnie
Nad bezduszne bagniska,
Nad wygasłe ogniska,
Nad lodowców stalaktyty,
Nad łan, zbożami okryty...

A huf duchów, rozpętany
W błyskawice, w huragany,
Rozegrzmi cię w koniec z końca,
Pochwyci cię, gnuśniejąca,
W ruch potężny, w ruch nowy — do słońca, do słońca!
............
A fale przyjdą cicho i niepostrzeżenie,
A duchy przyjdą, jak cienie...
I mówić będą ludy bezpieczne o siebie:
— »Jaki spokój na niebie!
Jaki spokój na ziemi!...
Odleciały gdzieś burze z wichrami swojemi
I nigdy już nie wrócą bić w stojące wody!«
— Tak będą mówić narody.
............
Ziemio! Ty będziesz tak podminowana
Prochami, co leżą w tobie,
Jak podścielisko wulkana!
Każde ludzkie pokolenie,
Co gorącem czuciem wzlata
Ku jutrzennym brzaskom świata,