Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 267.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W czasie poczęty,
W przestrzeń zaklęty,
Ja — proch — rzucony
W zrodzenia, w skony,
Ja — żywy pył
Zmartwiałych brył,
Ja — proch — prochu mam kres.

Nie przejdę za nic
Posępnych granic
Doliny łez!
...Ja — duch — wyjdę bez szwanku
Z krwawego szranku,
Wyższy o życie jedno,
O jeden zacios w słońce.
Wylecę nad bezedno,
Rozwieję piór mych końce
W jutrzenność wiecznych zórz...
Jak gołąb z arki stropu,
Wylecę z wód potopu
Na jasne Araraty,
Gdzie tęcza tęcz promieni,
I spocznę tam — skrzydlaty.

Jako senne łabędzie,
Przepłynę skroś krawędzie
Huczących mórz
I czasu i przestrzeni.
I wyjdę z życia wojny
Na ocean spokojny,
Po którym cicho żaglują wszechświaty,
I srebrne skrzydła nad morzami wzniosę
I z piór otrząsnę krwawą życia rosę.

Dla mnie jest zbudowana
Jakóbowa drabina,