Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 053.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Świadków pełna ława będzie,
A jakże inaczej?
Pali z nieba słońce złote,
Pył przydróżki bieli...
Jaki taki zdjął kapotę,
Rusza w kamizeli.

Psów, pastusząt też gromada
Leci poprzód z krzykiem...
Na ratuszu siedzi rada:
Pan pisarz z ławnikiem.
— Co zaglądać tam czeladzi
W te arkana[1] miasta?
Co uradzi, to uradzi
Senatus — i basta!

Krótkie życie, długie waśnie,
Aż słychać o staje...
A niech słowem kto pogłaśnie,
Wnet i serce taje.
Złotych miodów stawią flasze,
Toć kumotry przecie...
— Takich gródków, jak te nasze,
Nie ma w całym świecie!




  1. Arkana (z łac.) — tajemnice.