Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 201.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Już z piersi wypiera
Świszczący dech.
...Drżą serca w liljach i polne drżą róże...

Porwą się rozjęki
Z zamierzchłych cieśni,
Zawyją, zawiodą
Rozpaczne pieśni.
Zawyją, zawiodą
Potworny chór
Bezdenne przepaście
I szczyty gór.
...Szczytów i głębin chór — przeciw naturze.

Leci pieśń okropna
W pomierzchu nocy,
O klątwie bez siły,
Klątwie niemocy.
I słucha jej zgrzytów
Szalony król,
I wściekłość go dławi,
Dławi go ból...
...Przekleństwo krańcom niemocy i siły!

Straszno mu, duszno mu
Na skrzącym tronie,
Pędu chce, lotu chce
W wichrów koronie.
Aż czołem uderzy
W chmur czarnych próg,
I zadmie w litaury[1]
Śmiertelnych trwóg.
...Już trupią się bladością oliwy nakryły...

Rozwarły się przed nim
Powietrzne szlaki,

  1. Litaury (z ros.) — bębny, kotły; tu użyte w znaczeniu: piszczałki, trąby.