Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 031.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I. Z PIAN NA PIANY...



Z pian na piany, z tęcz na tęcze,
Przez rozbitych wód obręcze,
Przez odmęty fal
Łódź się ślizga, chwieje, sunie
Po śnieżystem, srebrnem runie
W szumy, w echa, w dal.

Ren odrzuca ją i chwyta;
To w błękity leci wzbita,
Jak na skrzydłach ptak...
To ją złoto-modre pyły,
Jak delfina łuską, skryły
I cisnęły wznak.

Więc zaprzęga fal łabędzie,
Sznury pereł przez krawędzie,
Wkoło biały puch...
Nagle skała kłami błyska,
W otchłań pędzi, w mrok ją ciska,
W beznadziejny ruch.

Opłyniona snów powodzią,
Nie dbam, co się dzieje z łodzią,
Nie wiem, gdzie jej ster...
Z szumem, z pluskiem przez głębinę
Lotem lecę, pławem płynę
Wskróś błękitnych sfer!