Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 4 203.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cóż mu laury? Gdzie jest wieniec,
Co mu górnej sięgnie skroni?

Nagle schodzi Noc i wznosi
Swą gwiaździstą lirę w ciszy,
Lecz kuszących szmerów lauru,
Wniebowzięta ani słyszy.

Ona śpiewa o tem słońcu,
Co zagasło i znów wskrześnie,
A po strunach lecą rosy,
A z rosami lecą pieśnie...

Lecą pieśnie na ugory,
Kwiat nadziei pęka, rośnie;
Przez sen ziemia drży i wzdycha
Ku dalekiej jakiejś wiośnie.

I to serce laurem gardzi,
Co tu tęskni, drży i śpiewa.
— Jedna tylko dobra gospa
Ma pożytki z tego drzewa:

W mamałydze liść ugniata,
Na krzewinach wiesza chusty
I uschniętą gałąź lauru,
Jak zwyczajne łamie chrusty.