Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 4 070.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przedwieczorna chwila parna,
Amor pilnie kręci żarna...
Postanęły dzieci kołem,
Z przesłonecznem ciałkiem gołem,
Z podniesioną długą rzęsą...
A tu żarna aż się trzęsą!
Będzież, będzie z tego mlewa
Albo mąka albo plewa,
Albo gorzkość, albo miody,
Ot, zwyczajnie — chleb na gody!
Już mirtowy kwiat się bieli
Na obrusach, na pościeli...
Już pochodnie jasno gorą...
Płaczą drużki przed komorą,
Płaczą drużki, drużby grają,
Młodej pani pomagają,
Młodej pani warkocz plotą...
Dalej, dalej z tą robotą!
Niesie dzieżę gospodyni...
— Co ten mielnik? Czary czyni?
Z gorczycznego oto ziarna
Namełł mąki pełne żarna!
Będąż, będą z niej kołacze!
Kto ugryzie — to zapłacze.

Amor tańczy, gra i śpiewa.
Łuną lilja się odziewa,
Dreszcz po białej idzie róży,
Młoda pani oczy mruży,
Mruży oczy przed tym nowiem,
Co jej świeci nad wezgłowiem,
Co jej sypie w twarz zarzewie...
Noc, czy nie noc, sama nie wie.
Brzęczą struny na cytarze,
Idzie para w tan po parze,
Idą starzy, idą młodzi,
Wszystkich w taniec Amor wodzi.