Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 231.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LVII. MATCE.


Słyszę wołanie twoje. Szeroko po świecie
Leci głos trwożny matki, zlęknionej o dziecię.
Serce w nim bije, w dzwon go spiżowy zamienia..,
Słyszę cię, wskróś własnego bólu i milczenia.

Lecz złą obierasz drogę. O, nie do szczęśliwych
Wołaj! O, nie do matek wołaj synów żywych!
Nie do tych, co głów drogich chciwem okiem strzegą
I trosce twojej mówią: Co mi? Ja mam swego!

Ty idź po wielkich, smutnych, opuściałych drogach,
W domostwa czarne wstępuj i siadaj na progach
Które anioł w noc klęski, znak kładąc, pomijał[1],
Gdy synów pierworodnych mór matkom zabijał.

Ty idź do głośnej jękiem skróświekowym Ramy[2]
I górę przekrocz trupa i stań u tej bramy,
Którą syny umarłe wynoszą Racheli...
Tam wołaj, tam zaklinaj przez kość, co się bieli!...

Ty idź na bujne łąki, stojące w łez rosie,
Gdzie kosi śmierć i kładzie pokos na pokosie...

  1. Mojż. XII, 12—13.
  2. »Głos w Rama słyszany jest, narzekanie i płacz bardzo gorzkie; Racheli płacząca synów swoich nie dała się pocieszyć po synach swoich przeto, że ich niema« (Jerem. 31, 15, słowa powtórzone w ewang. św. Mateusza 2, 18).