Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 076.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIII. ROMANS WIOSENNY.


I.

Było to w porze tej, najmłodszej w roku,
Kiedy się strumień, z lodowisk spławiony,
Zabiera hucznie do pierwszego skoku
Przez kamyk, ręką chłopięcia rzucony,
Kiedy za chwilę, za maleńką chwilę,
Z swych powijaków ruszą się motyle,
I tylko patrzeć, jak w ciepła pieszczocie
Otworzą oczy zbudzone stokrocie.
Las ciemny we mgłach jeszcze marzy, drzemie,
Ale za słońcem ranniejsza młódź drzewna
Obraca czoła, na poły niepewna,
Czy to już pora rozzielenić ziemię?
I pierwsza, w ciepłe otulona puchy,
Wierzba, wrażliwa na świeże podmuchy,
Gałązki swoje stroi w szaty letnie,
Ojcom na palmy, a dziatwie na fletnie.


II.

W maleńkim dworku, zgubionym w zieleni
Drzew, z których każde czołem przerastało
Dach nizki, kryty słomą poczerniałą,
Na progu wiosny i zimowych cieni
Jam ją zobaczył; a pierwsza ptaszyna,
Lecąca w niebo, podsłuchała dziwem,