Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 029.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I. WSTĘP.


Za ostatnim poetą zamknęła się brama[1].
Trudno się skarżyć; cześć im oddali ziomkowie.
Charmides, z wieńcem lauru na wzniesionej głowie
I w płaszczu purpurowym, wyglądał, jak drama
Z wlokącym się poza nią długim epilogiem.
Menander takoż w wieńcu, który mu na czoło
Dali ateńscy męże, piał pieśnię wesołą,
Jakby mu Dyonizos[2] bratem był — nie bogiem;
A wiedząc, że się sława rychło zmienia w marę,
Niósł z niedbalstwem wspaniałem pełną wina czarę,
By pić zdrowie ojczyzny — za ojczyzny progiem.
Eutydem niósł lirę, brząkając w nią z cicha,
A pierś jego wezbrana, co smutkiem oddycha,
Tak pełna jest tęsknoty — i łez — i zadumy,
Że za każdem ust tchnieniem unoszą się tłumy
Mar powiewnych, przejrzystych i wiązanką płową,
Jako wieniec róż bladych, lecą mu nad głową.
Filebus, z olimpijskim spokojem na twarzy,

  1. Scena wypędzania poetów z idealnego miasta (tu nazwanego Atenami), w którem wedle nauki Platona rządzą filozofowie, w którem więc dla poetów miejsca niema.
  2. Dyonizos — bóg wina; na jego cześć w czasie winobrania śpiewano pieśni (dytyramby), z których rozwinął się następnie dramat grecki.