Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 404.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W niebo, odprawi tę pierwszą mszę polską,
Co ma prorocką być i apostolską». —

Lecz starszy machnął ręką: — «At, gadanie!
Będzie, nie będzie, jak Bóg da! Obaczym...
A to ci pewnie, że gdzie dziś nas stanie
Dwa sta, na onych sto, tam się zahaczym
O tę ojczyznę na — nieoderwanie.
Nie staniem? Lizcbą głów się nie wyznaczym?
Przepadło! Pójdziem i z ciałem i z duszą...» —
Tu urwie, bo go chłopy nagle zgłuszą:

— «Nieprawda! Co wy? Nieprawda! My duszy
Nijakim światom na zgubę nie damy!
Skały ukruszy, a nas — nie ukruszy...
Tu nie o frachę, o wieczność tu gramy!
O to zbawienie!» — Tu Roch się napuszy,
Jakby za wszystkich obstawać miał samy,
W boki się zeprze, zamarszczy u czoła.
I pierś podawszy naprzód, tak zawoła:

— «Dalej! Spisujta! — Bugaj z Modlenicy
Z żoną Barbarą. Ślub brali w Krakowie,
W onym kościele, co ma mur z ulicy,
A zaś na murze święci patronowie
Stoją[1]. — Kos Marcin. Ot, tej tam dziewczycy
Ojciec. A w puszczy zostało mu w rowie
Trojgo, zginionych śmiercią na bąbele...
Wszystko zaś chrzczone w boru, nie w kościele.

— Bandys w Włodawy[2], Pietr. Pięć morgów ziemi
Ostawił, duszę ratując w honorze.
Ze sierotami uciekał drobnemi
Przez Bremę, miasto niemieckie, za morze.

  1. T. j. u św. Piotra.
  2. Włodawa — m. powiatowe na lewym brzegu Buga, na Podlasiu.