Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 402.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Buchnął jęk na to, zachwiały się głowy,
Jak gdy wiatr mocny po boru uderzy.
— «Bez sakramentu?» — Szmer idzie surowy,
— «Bez chrztu?... Laboga!... Bez onych pacierzy
Przy konającym?» — Tu prędkiemi słowy:
— «Nie dać!» — Roch krzyknie i pięścią zamierzy;
A wtem Żurawa: — «Cichoj, bo usłyszą» —
I znowu szopa obniosła się ciszą.

Więc ów: — «Pół roku, narody kochane,
Po tych tu światach chodzim z tą nowiną.
Zeszliśmy Ajres[1], zeszliśmy Paranę,
Wszędzie het, gdzie te okręty dopłyną,
Albo dowiozą wozy. To gdzie stanę,
O Podlasiaki pytam. A niech ino
Wiatr ich od Buga, od Liwca obleci,
Zaraz się trzęsą iść — do matki — dzieci...»

Tu mu się złamał głos. A wtem go w mowie
Przebił ów drugi: — «My tu nie od siebie,
My tu przychodzim podlascy posłowie,
Od krzyża, co się pokazał na niebie,
Gdzie Boża męka zrąbana w Wirowie[2]...
My tu od kości tych, co je wiatr grzebie
W pustkach, po lasach... Od dzwonów, co biją
W chmurach nad niemi na Zdrowaś Maryjo»...

Ru ów wkapocie: — «Do księdza Błahoty
Był list z parachfji, co ją tam ostawił.
To krzyżem upadła, od łez cały złoty,
I tej godzinie życia błogosławił...
— «Wyszliśmy — wołał — żelaznemi wroty,
Lecz teraz Chrystus skrzydła nam przyprawił,

  1. T. j. Buenos-Aires — stolica Argentyny.
  2. Wirów lub Wierów — w. nad Bugiem w pow. sokołowskim, na Podlasiu.